Teatr74
Spektakl inspirowany tekstem Paula Claudela "Joanna d'Arc na stosie" i filmem Carla Theodora Dreyera "Pasja Joanny d'Arc", rozbity tekstem Błażeja Tokarskiego "Maria Egipcjanka"
Wystąpią:
Joanna, dziewica męczennica - Joanna Dryś
Maria Egipcjanka, ladacznica - Marta Łokietek
Boska Matka, święta Tiamat - Karina Shorets
Jeffrey Dahmer, kapłan - Borys Krzysztyński
inscenizacja: Błażej Tokarski
PAY WHAT YOU WANT
"(…) gdy język i symbolika ofiary w konkretnym kontekście kulturowym podlegają różnorodnym interpretacjom, to w miejscu odprawienia obrzędu pozostają rzeczywiste kości, poświadczając, że dokonał się tam rzeczywisty ubój. Religia jest realistyczna na śmierć i życie – co sytuuje ją niewątpliwie w bliskości z naturą."
Walter Burkert
Schiller pisząc swoją "Dziewicę Orleańską" uznał śmierć na stosie za mało heroiczną i „obdarzył” swoją bohaterkę godną śmiercią na polu bitwy. Gdy w pierwszej połowie dwudziestego wieku mit Joanny w zbiorowej świadomości nabrał pełnego kształtu, jej śmierć zaczęła być postrzegana jako męczeństwo – więcej nawet: jako ofiara godna zestawień z męką Chrystusa. Proces kanonizacyjny i nadobecność figury świętej w europejskiej kulturze dopełnił dzieła i śmierć Joanny stała się bardziej interesująca niż jej życie. Zauważalne, że w większości podręczników historii informacjom o wojnie stuletniej i postaci Dziewicy niemal zawsze towarzyszą ilustracje płonącej na stosie dziewczyny, nie zaś kobiety w zbroi trzymającej sztandar czy miecz.
Okrucieństwo ofiary z życia jest nie do przyjęcia? Gdy myślimy o społeczności, która wybiera kozła ofiarnego i składa go w ofierze bogom, trudno nam myśleć o tym inaczej niż o perwersji. Żądanie Boga, by Abraham złożył w ofierze swojego syna stawia Go przed nami w równie złym świetle jak to, na co pozwolił uczynić Hiobowi. Przekonani o własnej wyższości potępiamy Agamemnona, doszukując się wszystkich możliwych niskich pobudek w jego decyzji o ofiarowaniu Ifigenii. Buntujemy się, gdy słyszymy, że Joanna dokonała aktu heroicznego samoofiarowania, gdy była dla nas ofiarą bestialskich oprawców. Tutaj ciekawe – swoją drogą – że odrzucając ideę ofiary, nie potrafimy odrzucić języka, który ona narzuca.
Odkrycie endorfiny, naturalnej substancji podobnej do morfiny, wydzielanej przez ludzki mózg w stanie zagrożenia i cierpienia jest niezwykle istotne w dyskusji o doświadczeniu religijnym. Równocześnie może służyć „racjonalnemu” wytłumaczeniu ekstazy wynikającej z bólu, które miałoby przeczyć religijnym przekonaniom. Z drugiej strony dowodzi, że ekstatyczne doświadczenia są całkowicie realne i nie można zaprzeczyć ich istnieniu. Co więcej, to co niektórzy skłonni nazwać są paranoją, okazuje się bardzo praktyczne.
Joanna, która utraciwszy umiejętność uzyskiwania epifanii (nie słyszy już głosów), może więc odzyskać łączność ze swoimi „zwierzchnikami” dzięki zadawanemu jej cierpieniu. Swojej chwalebnej roli ofiary, a więc i świętości, nie mogłaby uzyskać bez męki, którą heroicznie zniosła. Dlaczego więc odmawiamy udziału w tej świętości jej oprawcom? Bez katów nie mogłaby przecież cierpieć, a więc – schodząc do poziomu czysto biologicznego – w jej mózgu nie mogłyby zajść procesy chemiczne prowadzące do ekstazy, bez której nie mogłaby dojść do Prawdy. Oprawcy Joanny: Maria i Jeffrey dręcząc ją sami pobierają nauki (bo czyż „nauka przez cierpienie” wymaga, by było to bezpośrednio własne cierpienie?) i mają inny, lecz równy udział w męczeństwie. Zakładając, że Joanna jest w spektaklu projekcją czy odbiciem ich samych – nie są katami, a cierpiętnikami. Ojcowie Kościoła ironicznie dziękowali przecież swoim prześladowcom, za przysługę umożliwienia męczeństwa
Oprawcy w Rouen nakazali wszystko co pozostało po męczennicy zniszczyć, a jej prochy wrzucić do Sekwany – swoją drogą, piękniejszej metafory powrotu do Bogini Matki trudno sobie wyobrazić – by uniemożliwić próby objęcia relikwii po niej kultem. Istotnie, ofiara Joanny ma swój cielesny wymiar i stoi za nią rzeczywiste cierpienie rzeczywistej dziewczyny. Przenoszenie Joanny w wymiar wyłącznie duchowy jest nadużyciem, podobnie jak ograniczenie jej wyłącznie do cielesności. W tym wymiarze doświadczenie religijne jest dobitnie fizyczne – mimo to, nie dysponujemy żadnymi materialnymi „dowodami zbrodni” i wszelkie ślady, o których mówi Burkert w tym wypadku zostały bezpowrotnie utracone. Być może dlatego Joanna tak bardzo fascynuje i nie pozwala uznać siebie za bohaterkę dawno skończonego dramatu.
|